Zderzenie warsztatów
Głębokie doświadczanie kontaktu z naturą ma swoje źródła w obserwowanych przeze mnie zjawiskach przyrody i pejzażach. W szczególności w pejzażach morskich, którymi moja dusza jest przesiąknięta- widokiem trawy na wydmach, szarą mgłą unosząca się nad morzem pod szarym niebem. A wszystko to połyskuje swoją niepowtarzalną barwą, widzianą dzięki transcendentnym wędrówkom słońca po niebie.
Barwy i światło orzekają o morfologii mojej twórczości. Swoje malarstwo prezentowałam ostatnio na wystawach „Entropia abstrakcji”, „Skowronki”, „Zdarzenie niemożliwe”, „Błony”, czy „Czasoprzestrzeń”.
W tym okresie koła stały się głównym motywem, na bazie którego buduję barwne poematy malarstwa abstrakcyjnego. Odnaleźć w nich można również obrazy powidoków, które ukryte są pod naszymi powiekami.
W malarstwie nie naśladuję natury, lecz tworzę odrębny byt – tożsamość malarską, która w zależności od miejsca ekspozycji, pory roku, dnia, nastroju, pogody, aury, oświetlenia, miejsca, przybiera jedyną, niepowtarzalną formę pamięci pejzażu.
Abstrakcja to jest dla mnie uwalnianie umysłu od materii świta codziennego, uwalnianie od obrazów przywiązujących nas do przedmiotu, miejsca i czasu. Abstrakcja, która wyprowadza duszę w przestrzenie zarówno tę dosłownie rozumianą, a jeszcze bardziej w duchową i intelektualną. Obcowanie z abstrakcją może otworzyć wrota do silnych doznań przestrzeni wewnętrznej czego życzę odbiorcom mojego malarstwa.
Wyodrębnione z wielu innych znaków koło, w duecie z wysublimowanymi relacjami barwnymi, ustanawiają niewyczerpalną, pełną radości przestrzeń malarską. Koła pulsują, przepływają, oświetlają, rozpływają, zagęszczają, hałasują, wyciszają, przebiegają, przepływają przez wiele artefaktów, tworząc żywe pejzaże naszej pamięci, stając się unaocznieniem niewidzialnego i nieznanego. W dość niespodziewany sposób oswojone koło pojawia się również w portrecie, by podkreślić napięcia emocjonalne w obrazie. Na wystawie konfrontuję dwa odmienne języki obrazowania i dwie skrajnie różne techniki- malarstwa wodnego na jedwabiu i malarstwa olejnego.
Zdarzyło się, że kiedy w tęsknocie za ludzką naturą, malując portret olejny, doświadczyłam presji czerwonego koła, które musiało zaistnieć w obrazie i to centralnie na twarzy dziecka. Co to znaczy „ musiało”? To znaczy, że tam jest jego miejsce, jak twoje tutaj, a moje tu. Ten element mojej twórczości stał się ideą prezentowanej wystawy „Zderzenie warsztatów”. We wszystkich kompozycjach, czy to abstrakcyjnych, czy też realistycznych najważniejszy jest człowiek, jego odczucia, myśli, wątpliwości, radości, po prostu wszystko to co składa się na nasze jestestwo.
Dla mnie istnieje oczywista paralela między malowaniem portretu, a malowaniem abstrakcji, ponieważ wnikanie w abstrakcję, to jest, jak przeglądanie się w źródle i uwolnienie od cielesności materii. Natomiast zagłębianie się w ludzkich twarzach, oczach to jest jak czytanie wielkich natchnionych ksiąg, które unoszą ducha ponad porządkiem bieżących spraw.
Dora Hara
Warszawa, wrzesień 2014